+3
Grzegorz40 3 marca 2014 00:14
#img1

Car-dzwon (Царь-колокол, Car’ kołokoł), największy dzwon świata. W tle Sobór Archangielski.

#img2

Tu próbuję przymierzyć się do Car-dzwonu. Jest naprawdę ogromny. Jeszcze jego rozmiar jestem jakoś w stanie mentalnie ogarnąć: 6,1 m wysokości i 6,6 m w obwodzie, ale już ciężar jest dla mnie niewyobrażalny. Tylko ten odłamek, którego dotykam ma 11,5 t, czyli więcej niż średniej wielkości autobus komunikacji miejskiej. Całość ma drobne 200 t, czyli tyle co ... cholerka, nie wiem nawet do czego to porównać – tyle co pięć, nowoczesnych 30-metrowych tramwajów. W tym prawie sama miedź (170 t). Upss, złomiarze mieliby używanie ;-)

Dzwon odlewany był przez dwa lata (1733-1735) przez Iwana Motorina, a gdy ten umarł, również przez jego syna, Michaiła. Następnie przez dwa lata dzwon cyzelowali rzeźbiarze. No i w 1737 r., gdy już wszystko było gotowe w Moskwie wybuchł potężny pożar, który objął również zakład odlewniczy na Kremlu. Woda użyta do gaszenia naruszyła strukturę metalu i wtedy właśnie odpadł ten 11,5 tonowy odłamek. Dzwon prawie 100 lat przeleżał w jamie odlewniczej i dopiero car Mikołaj I w 1835 r. wydał ukaz o przeniesieniu go na obecne miejsce. Niestety, największy dzwon świata nigdy nie miał okazji, by czarować swoim dźwiękiem.

#img3

Car-armata (Царь-пушка, Car’ puszka) stoi nieopodal Car-dzwonu. Wystarczy, że ochroniarz na moment odwróci wzrok, a już dzieciaki wspinają się na zabytkową armatę ;-)

#img4

Car-puszka to też jedna z największych armat świata. Armata waży 2.400 pudów, czyli 39,5 t. Długość lufy to 5,3 m. Car-puszka, a w zasadzie tylko lufa, została odlana przez Andrieja Czochowa w 1586 r. Laweta z kołami została dodana dwa i pół wieku później.

#img5

Kaliber 89 mm ;-) W tle Sobór Uspieński, a jeszcze dalej Sobór Błagowieszczeński.

#img6

Tutaj i Pudzian nie dałby rady ;-) Kulka waży tonę.

Z Kremla z powrotem wyszedłem do kas w Parku Aleksandrowskim. Tam nieudolnie próbowałem kupić bilet do Zbrojowni (Оружейная палата, Orużejnaja pałata), czyli do najważniejszego muzeum Kremla. Bilet można kupić tylko na 45 min. przed planowanym czasem zwiedzania, który przypada w godzinach: 10.00, 12.00, 14.30 i 16.30. O godz. 14 stanąłem kolejce, nie tak długiej zresztą. Niestety po dojściu do okienka dowiedziałem się, że na 14.30 brak już biletów. Pomimo stosunkowo wysokich cen biletów (700 rubli = 70 zł), muzeum cieszy się bardzo dużym powodzeniem. Samodzielnie trudno rywalizować z licznymi wycieczkami. Uprzejma pani w okienku przekonująco jednak zapewniała mnie, że na ostatnie wejście tego dnia, o 16.30, bilet kupię bez problemu.

Miałem zatem trochę czasu do zagospodarowania. W ten upalny dzień, dość już miałem rozgrzanych kamieni zabytków; najpierw odwiedziłem pobliskiego McDonaldsa (mam wrażenie, że ceny prawie jak u nas; za kanapkę z colą wydałem 149 rubli, czyli 15 zł), a potem z jedzeniem, podobnie jak inni ludzie, udałem się na piknik na trawce w Parku Aleksandrowskim. Posiliwszy się nieco, przespacerowałem się po parku i przylegającym do niego Placu Maneżowym.

#img7

Plac Maneżowy (Манежная площадь, Manieżnaja płoszczad’). Na szczycie kopuły w formie półkuli ziemskiej Święty Jerzy, patron Moskwy, zabija smoka. Pod kopułą i w ogóle pod większością Placu Maneżowego mieści się podziemne, trzykondygnacyjne centrum handlowe Охотный ряд, Ochotnyj riad.

#img8

Przy fontannach można trochę odpocząć. W tle Maneż. Pierwotnie, jak sama nazwa wskazuje, była to ujeżdżalnia koni. Maneż jest bardzo długi (180 m). Obecnie mieści w sobie jedną z największych powierzchni wystawowych w Moskwie.

#img9

Dla ochłody warto jednak zejść z otwartej przestrzeni Placu Maneżowego nad fontanny w Parku Aleksandrowskim.

#img10

Wspominałem już, że przez Moskwę przepływa kilkadziesiąt rzek. W większości rzeki puszczone są kanałami podziemnymi. Z dużych rzek liczy się oczywiście rzeka Moskwa, jej lewy dopływ Jauza oraz mała Nieglinka. To niby gdzie jest ta Nieglinka, skoro jej na mapie nie widać? Ano płynie sobie pod ulicą Nieglinną, ale także pod Placem Maneżowym i Parkiem Aleksandrowskim wzdłuż murów Kremla.

#img11

Tajemnicza, podziemna Moskwa. Rzeka Nieglinka płynie kanałami. Foto: http://skyfi.org.ru

#img12

Foto: http://skyfi.org.ru

#img13

Foto: http://skyfi.org.ru

#img14

Prawdziwa, podziemna Nieglinka jest bardzo zanieczyszczona. Na granicy Parku Aleksandrowskiego i Placu Maneżowego stworzono więc imitację Nieglinki, gdzie można się moczyć bez większego zagrożenia ;-)

#img15

Kopię Nieglinki zdobią sympatyczne postacie z rosyjskich bajek.

#img16

#img17

#img18

Tu już trwała regularna kąpiel ;-)

W końcu udało się kupić bilet do Zbrojowni; na ostatnie zwiedzanie, o godz. 16.30. Wejście do Zbrojowni znajduje się z dala od kas kremlowskich. Wchodzi się przez bramę wieży południowo-zachodniej (Borowickiej). Natomiast przechowalnia większego bagażu znajduje się przy kasach. Żeby nie biegać w tę i z powrotem, warto zawczasu spytać ochronę przy kasach, czy kontrola bezpieczeństwa przy Wieży Borowickiej przepuści nas z naszym bagażem, czy może musimy go oddać do przechowalni. Miałem tylko niewielką torbę na ramię, więc nie robili problemu.

Praktyczne informacje o Zbrojowni znajdziemy na stronie muzeów kremlowskich w części poświęconej Zbrojowni: http://www.kreml.ru/ru/museums/armoury/ (po rosyjsku), http://www.kreml.ru/en/museums/armoury/ (po angielsku) lub na stronie samej Zbrojowni (po rosyjsku): http://www.armoryhall.ru/ Funkcjonuje też elektroniczny przewodnik po Zbrojowni: http://imagesgallery.kreml.ru/keg2-public/index.seam (po rosyjsku).

Zbrojownia (Оруже́йная пала́та, Orużejnaja pałata) to najważniejsze muzeum Kremla; mieści się w kompleksie Wielkiego Pałacu Kremlowskiego. Nazwa Zbrojownia jest trochę myląca, gdyż sale ze zbrojami, bronią białą i bronią palną są tylko dwie. W sumie sal jest dziewięć, na dwóch piętrach. Niby niewiele, ale gdyby bogactwo tu zgromadzone rozdzielić na wiele kolekcji, to i tak każda z nich, oddzielnie, wciąż byłby warta uwagi. Z historycznego punktu widzenia, najcenniejszymi eksponatami są rosyjskie regalia, korony i berła carów, przyozdobione drogocennymi kamieniami. Szczególnie zainteresowała mnie kolekcja pięknie rzeźbionych tronów carskich. Przy nich polskie trony to niestety trochę takie kuchenne taborety dla służby ;-) Z całego muzeum najbardziej spodobały mi się jednak nie regalia, nie wspaniała broń, ale karety. W jednej ogromnej sali zgromadzono ich kilkanaście, może nawet kilkadziesiąt. Człowiek ma wrażenie, jakby oglądał jakąś kolekcję maybachów tamtych czasów. Tyle, że każdy maybach jest inny ;-) Każdy najdrobniejszy element karety, łącznie ze szprychami w kołach, jest osobnym dziełem sztuki, rzeźbą albo obrazem. Karety dla carów sprowadzano z całej Europy. Wykonywali je najlepsi mistrzowie z Paryża, Berlina, Wiednia, czy Londynu. Mamy tu pojazdy kryte, odkryte, na lato, na zimę, karety koronacyjne, karety dla dzieci, wieloosobowe, przeszklone sanie. Tylu karet w jednym miejscu jeszcze nie widziałem. Bardzo ciekawie prezentowały się też stroje z epoki. Przy niektórych modelach zachodziłem w głowę jak elegantki tamtych czasów mogły się w nie wcisnąć. Talia osy tak wąska, jak tylko można sobie wyobrazić, a ku dołowi klosz po 1,5 m z każdej strony a z tyłu 3 m sukni sunie po podłodze ;-) Poza tym, Zbrojownia to jedna wielka skarbnica wyrobów jubilerskich, ze złota i srebra. Złoto z Europy, w tym z Polski, płynęło do Rosji szerokim strumieniem w formie darów dla carów. Na pewno słyszeliście też o jajkach Faberge, jednych z najbardziej ekskluzywnych i misternych wyrobów jubilerskich. Stworzono ich w sumie 54, każde inne, do naszych czasów przetrwało 41; jedyna możliwość, żeby na własne oczy zobaczyć niektóre z nich to wizyta w Orużejnoj pałacie; publicznie wystawiane są tylko tutaj.

W Orużejnoj pałacie niestety nie można robić zdjęć. W sieci mało jest amatorskich fotek robionych „po kryjomu”. Poniżej kilka fotek z oficjalnego źródła.

#img19

Korona zwana czapką Monomacha aż do 1682 r. używana do uroczystych koronacji. Foto: http://www.armoryhall.ru/

#img20

Kareta carycy Elżbiety. Podarek od Fryderyka II. Foto: http://www.armoryhall.ru/

#img21

Kareta carycy Katarzyny II. Foto: http://www.armoryhall.ru/

#img22

Jajko Faberge; a w środku miniaturowy model Pałacu Aleksandrowskiego z Carskiego Sioła koło Petersburga. Foto: http://www.armoryhall.ru

#img23

Jajko Faberge z modelem liniowca Pamiat’ Azowa, którym Mikołaj II popłynął do Japonii. Foto: http://www.armoryhall.ru/

#img24

Jajko stworzone dla uczczenia 300-lecia dynastii Romanowów. Foto: http://www.armoryhall.ru/

Po całym dniu zwiedzania Kremla i Placu Czerwonego wróciłem do hotelu (18 km metrem w jedną stronę) na krótki odpoczynek. Szybko jednak wróciłem do centrum, w okolice Mostu Nowospasskiego. To było moje drugie podejście do rejsu wycieczkowego po rzece Moskwie. Chciałem zobaczyć Moskwę od strony wody i przepłynąć dwa zakola rzeki aż za Łużniki. Niestety o tej godzinie (21.30) dostępny był już tylko ostatni, krótszy rejs rzeką Moskwą i Kanałem Wodootwodnym wokół Wyspy Błotnej. Też atrakcyjny. Można wtedy z poziomu rzeki zobaczyć m.in. Kreml, Sobór Chrystusa Zbawiciela, Pomnik Piotra Wielkiego. Kupiłem bilet za 400 rubli i z grupką ludzi czekałem na statek. Statek podpłynął. No, nareszcie, odpocznę sobie po dniu pełnym wrażeń. Z budki kasowej wychodzi jednak pani; w ręku megafon jak z „Rejsu”; i ogłasza: uważajemyje passażiry, znaczy ... szanowni pasażerowie, dziś rejs odwołany, kasa zwraca pieniądze.

#img25

Tym statkiem miałem płynąć :-(

#img26

Ruch niemalże jak na ulicach. Stateczki wypływają z Kanału Wodootwodnego (z lewej) na rzekę Moskwę.

Jakoś to przebolałem, szczególnie, że za chwilę podeszła bardzo sympatyczna Niemka (chyba Niemka; w każdym razie przewodnik miała po niemiecku) i spytała, jak dojść do najbliższej stacji metra. Spojrzałem na plan, pokazałem jej, że najbliższa stacja jest 1,5 km stąd. Podziękowała i poszła. Hmm, w zasadzie to ja też muszę iść do metra. Trochę mi głupio było iść za nią przez 1,5 km, więc podbiegłem i zaproponowałem, żebyśmy razem poszukali tej stacji. Okazało się, że też zwiedza Moskwę, ale jest tu przy okazji delegacji służbowej. Trochę wymieniliśmy doświadczenia, ona była Kołomienskoje, ja nie; ja z kolei mogłem pochwalić się wyjazdem do Sergijew Posad. Ciekawe dla niej było, czy język rosyjski jest bardzo podobny do polskiego. Niestety metrem jechaliśmy już w różnym kierunku ;-)

Dodaj Komentarz